
Traf chce, iż o planie dowiaduje się szop pracz. Wraz z innymi zwierzętami będzie walczyć o swoje. Uwaga, rozpoczyna się tytułowa zemsta futrzaków.
Zwierzaki przypominają tu nieco Kevina z „Kevin sam w domu”. Także jak mały bohater muszą ratować swój dom – las przed złymi oprawcami – ludźmi. Korzystają z posiadanego „asortymentu”. O swoje walczą więc i skunksy, i gromada ptaków, czy nawet niedźwiedź. Dowodzi im wspomniany już, bystry szop pracz.
„Zemsta futrzaków” nie ma olśniewającej fabuły. Ot prosta opowiastka z nieco ekologicznym zacięciem mówiąca, że nie każdy, kto uważa się za pro-eko taki jest, że flora i fauna dadzą sobie radę i „zemszczą się”. Oczywiście z małą pomocą ludzi. Plusem tejże komedii familijnej jest to, że jest ona po prostu zabawna. To niezbyt wyszukany humor, opierający się na dowcipie sytuacyjnym, no ale czasami śmieszy, co nie jest obecnie normą w komediach. Dlatego można się na „Zemstę futrzaków” wybrać. Tak dla relaksu z rodziną.