Zejście 2 – recenzja

Druga część „Zejścia” rozpoczyna się od poszukiwań zaginionych, a także odnalezienia jednej z ocalałych. Niestety Sarah zmuszona zostaje do ponownego wejścia do labiryntu – jest częścią ekipy ratunkowej poszukującej kolejnych pięciu kobiet.
Zapewne „Zejście 2” bardziej zadowoli osoby, które pierwszej części nie widziały. Podstawa historii jest podobna – grupa ludzkich śmiałków walczy w jaskiniach z morderczymi potworami rodem z darwinowskiego koszmaru. O ile jednak w filmie z 2004 roku pomiędzy grupką iskrzyło, relacje między bohaterkami nadawały pikanterii całości, to w drugiej części ekipa ratunkowa jest bardziej „płaska i jednowymiarowa”.
Podobnie same sceny – żywcem wzięte z pierwszej części. Bohaterowie „Zejścia 2”, co nawet jest interesujące, pojawiają się w tych samych lokacjach odnajdując fragmenty niedawnej tragedii. Kto tego nie widział może krzyknie „wow” lub też „co za okropność”, kto zna po prostu „a… to było w pierwszej części”.
Sequel ma swoje prawa – wady i zalety. Podobnie jest z „Zejściem 2”. To produkt wtórny czerpiący z „jedynki”, która była jednym z ciekawszych horrorów 2004 roku. Jest to twór nieco wtórny i nieco mniej skomplikowany, całość ratują małohollywodzkie sceny pokazujące, iż w chwili zagrożenia człowiek myśli instynktownie o przetrwaniu – ale to też już było w „Zejściu” z 2004 roku.
Nieco odgrzewany kotlet nie dorównujący pierwszej części, ale kto nie widział jej powinien być bardzo zadowolony, jeśli oczywiście jest fanem horrorów. Kto zna „Zejście” uzna sequel za produkcję „w porządku” i „do obejrzenia”.