Zatoka delfinów – recenzja

Głównym bohaterem opowieści jest Rick O’Barry, legendarny treser delfinów z serialu Flipper, który obecnie walczy o wolność tych zwierząt. Poznajemy go jako starszego wiekiem paranoika, który opowiada s-f o miasteczku Taijii. Jednak z czasem okazuje się, iż to co mówił jest prawdą – tu morduje się tysiące delfinów, tu na obcych patrzy się z nieufnością, trzeba się kamuflować, aby nie zostać aresztowanym.
Jak dla mnie najbardziej wstrząsające są dwie sceny – jedna ukazująca rzeź delfinów z ukrycia (krew pojawiająca się w całej zatoce) oraz fragment opowiadający o toksyczności ich mięsa i pomyśle darmowego przekazywania go japońskim szkołom.
Zatoka delfinów opowiada o grupie aktywistów – twórców filmu, którzy chcieliby, aby cały świat zobaczył i wstrząsnął zastanym stanem. W dużej mierze udało im się to dzięki otrzymaniu Oscara za najlepszy film dokumentalny. Ostry to film, czasami ogląda się go jak kino akcji (podchody, montaż ukrytych kamer, zabawa w kotka i myszkę z lokalnymi władzami). Nie dla mocno wrażliwych, bo dużo w nim zwierzęcej krwi.
Osobiście jestem wstrząśnięta tym co robią ludzie z Japonii. Te biedne zwierzęta cierpią a oni się tylko śmieją i liczą pieniądze 🙁 To jest ŻAŁOSNE!!! Reżyser filmu bardzo dobrze zdemaskował ich poczynania. Mam nadzieję, że ludzie przejrzą na oczy dzięki temu filmowi. A zainteresowanych odnoszę do stronki na facebooku (oczywiście jeśli macie konto XD): http://www.facebook.com/Zatoka.Delfinow?ref=ts .
JEden z najlepszych filmów dokumentalnych jakie widzialam,polecam go każdemu. Sama myślałam ze bedzie zamulasty ale nawet wfilmie dokumentalnym dzieje sie akcja.Pozdrawiam i jeszcze raz polecam