Wall Street: Pieniądz nie śpi – recenzja

Wyobraź sobie, że z każdym Twoim oddechem kolejna osoba idzie do banku i bierze kredyt. Zapożycza się i tym samym nakręca gospodarkę. Pieniądz jest w ciągłym obiegu. Wartości akcji wzrastają i zaliczają kolejny spadek. Ceny ropy i gazu dyktują politykę rządową, a dług publiczny stale rośnie. W giełdę inwestują największe banki, koncerny i biznesmeni z całego świata. Gdy jednak zbliża się światowy kryzys ekonomiczny na Wall Street robi się gorąco.
I w takiej sytuacji poznajemy młodego maklera Jake’a Moore’a (LaBeouf). Po stracie posady w firmie swojego mentora chłopak postanawia podjąć współpracę ze skompromitowanym Gordonem Gekko (Douglas). Po wyjściu z więzienia dawny rekin finansowy postanawia pomóc Jake’owi, zwłaszcza, że ten chce poślubić jego córkę. Współpraca obu panów daje nadzieję na wyjście z finansowego kryzysu, ale także poprawę stosunków między Gordonem a córką Winnie. Czy jednak stary, giełdowy gracz jest w stanie oprzeć się pokusie zdobycia wielkich pieniędzy?
Podsumowując, to wprowadzenie widza w świat maklerów i dużego finansowego ryzyka, ale także mocny wątek miłosny. Reżyser w dobrym stylu wrócił z kontynuacją hitu kinowego sprzed lat. W filmie nie zabrakło także epizodów z Charliem Sheenem i Susan Sarandon. Polecamy.
nie zgadzam się, film był nudny, akcja się dłuzyła, główny bohater mial na imie Jacob a po akapicie opisujacym swiatowy kryzys widac, ze autor(zy) maja słabą orientacje w bankowo-maklerskiej nomenklaturze.
i ten beznadziejny typowo amerykanski happy end!
tatus rzucil kasa, corka przebaczyla i jednoczesnie z powrotem zakochala sie w Jake’u
zenada
poza tym swiadomi wiedza, ze ten film to propaganda, majaca na celu usprawiedliwic bailout