Stosunki Międzymiastowe – recenzja

Opowieść rozpoczyna się według schematycznego scenariusza typowego dla tego gatunku. Erin, trzydziestoletnia kobieta z ambicjami bycia dziennikarką pewnego wieczoru wybiera się wraz z przyjaciółkami na imprezę. Sfrustrowana swoim niekończącym się stażem w redakcji postanawia dać upust swoim emocjom i zaszaleć. Do tego samego baru przychodzi Garrett, chłopak pracujący w wytwórni muzycznej. W towarzystwie swoich najlepszych kolegów stara się zapomnieć o zerwaniu z dziewczyną. Jednak znudzony moralizatorskim tonem kumpli rezygnuje z ich towarzystwa i podchodzi do grającej na automacie dziewczyny…
Od tej pory wszystko przebiega w bardzo szybkim tempie. Po bardzo udanym, wspólnie spędzonym wieczorze para budzi się rano obok siebie. Erin już na początku wyjaśnia, że jej pobyt w Nowym Jorku niedługo się skończy. Nie ma więc zamiaru się angażować i burzyć swoich planów. Mimo zapewnień, że nic ich nie powinno łączyć po pewnym czasie para zakochuje się w sobie. Kiedy nadchodzi czas wyjazdu Erin do San Francisco zakochani muszą ustalić nowe zasady swoich relacji.
Czy istnieje związek na odległość i z jakimi wyrzeczeniami będę musieli się zmierzyć Erin i Garrett by być razem? Odpowiedź na to pytanie znajdziecie w tym filmie. Chwilowe dłużyzny i nie wymagająca od widza wysiłku intelektualnego fabuła działają na niekorzyść tej produkcji. Mimo wszystko można się i wzruszyć i pobawić.