Step Up 3D – recenzja

Co do fabuły, jest ona oczywiście dość prosta: dwie rywalizujące ze sobą trupy taneczne, obie biorące udział w nowojorskim konkursie. Jest tu również klasyczny podział na „ci dobrzy” i „ci źli” – dobrzy muszą wygrać, ponieważ za nagrodę uratują swoje studio i dom lidera swojej grupy.
Źli oczywiście nie mają takich ambitnych zapędów, oni po prostu chcą pieniądze dla samej chęci posiadania. Na ekranie przewija się też Moose, znany ze Step Up 2. Chłopak za namową rodziców po ukończeniu liceum porzucił taniec, poszedł na studia inżynierskie. Jednak pasja nie pozwala o sobie zapomnieć, bohater zaniedbuje studia na rzecz… oczywiście tańca. Jest i wątek romantyczny z tangiem w tle.
Czy warto wydać pieniądze na bilet do kina? Efekt 3D nie jest tu tak oszałamiający. Twórcy postarali się jednak, by tam gdzie będzie warto trójwymiar dał o sobie znać. I tak wyciąga się do widzów dłonie, latają kropelki wkoło. Zupełnie inaczej odbiera się taki film, gdy piruety i inne figury taneczne wychodzą poza ekran. Podkład muzyczny jest również mocną stroną tej produkcji. Przewija się tu cała plejada gwiazd amerykańskiej muzyki różnych gatunków. Moim zdaniem więc warto. Porywające układy taneczne, charakterystyczna gra świateł sprawiają, że stopa sama podryguje.
Miłośnikom kina psychologicznego, ambitniejszych produkcji i filozoficznych ustępów filmu nie poleca się. To ma być o tańcu i o tańcu jest. Warto wspomnieć, iż wkrótce w kinach pojawi się kolejny taneczny film w trójwymiarze. 24 września w kinach pojawi się StreetDance 3D.
nie no ta recenzja jest zajefajna także z niej skorzystam 8)
skorzystam skorzystam!:D
spoko dobra .
Recenzja może być a film odjazdowy nawet na religji z klasą go oglądaliśmy 😆