Robert Rutkowski – sylwetka poety (wywiad)

Prezentacja tekstów
ŁOWIENIE SPOD LODU
nie wierzę poezji
która zostawia po sobie
jedynie popiół
i puste butelki po wódce
nie wierzę
upozowanym rimbaudom
z ostrym makijażem
nieprzespanych nocy
nie wierzę tym
którzy chodząc po kruchej tafli lodu
mówią
że chodzą po wodzie
poezja
to łowienie spod lodu
PRZESTRZEŃ NAZW
istnieje
jedynie to co znajduje swój wyraz
w języku
dlatego lepiej
licz się ze słowami
imiona
sprawiają że jesteśmy
śmiertelni
nasze cienie
jedyne takie pod słońcem
wydłużają się
nad wyraz
CIEMNA MATERIA
gaśniemy w oczach
ciemna materia
odbiera nam jasność
widzenia
przekazywana
z rąk do rąk z ust
do ust
gęstnieje
płynie korytami ulic
wsiąka w ściany domów
ociemniali
rozmawiamy niejasno
o bladych pojęciach
ciemna energia
oddala nas od siebie
z każdym dniem
nasze głosy stają się
cichsze
nie wiem
czy jeszcze mnie słyszysz
wiem jednak że muszę
mówić
to jedno jest
jasne
D.O.M.
poproszę raz boga
na wynos
najczęściej
podają go w papierowych torebkach
obłożonego chusteczkami higienicznymi
żeby nie poplamił
niedzielnego ubrania
odbija się długo
szerokim echem
w przestronnym domu pana
jest dobry
nawet jeśli czasem
zbyt surowy
rajska mieszanka
piekielnie ostrych przypraw
kosztuje słono
w trójcy jedyny
lecz w zestawie
taniej
![]() |
![]() |
![]() |
Wywiad z autorem
Robert Rutkowski: „Wyjście w ciemno” jest dla mnie wykrystalizowaniem i kontynuacją poetyki po części zapoczątkowanej przez moją poprzednią książkę, „Łowienie spod lodu”. O ile „Łowienie…” było propozycją dość eklektyczną, podejmującą grę z różnymi poetykami i stylami, o tyle „Wyjście w ciemno” jest w moim odczuciu zwartą i jednolitą propozycją poetycką. Można powiedzieć, że w końcu się zdecydowałem, jak chcę pisać. Posługując się terminologią muzyczną, „Łowienie spod lodu” traktuję jako singiel, a „Wyjście w ciemno” jako longplay.
MB: Czyli jaka to propozycja, jaki sposób „na pisanie” znalazł Robert Rutkowski?
RR: Nie tyle znalazł, co się zdecydował. Zrezygnował z ekspresjonistycznej poetyki na rzecz retoryki i konceptu, jak sygnalizował już przy mojej poprzedniej książce na łamach „Odry” Karol Maliszewski. „Wyjście w ciemno” to dążenie do precyzji wypowiedzi, sterylności języka. Na ile skuteczne – ocenią czytelnicy.
MB: Skąd pomysł na „grę” Herbertem i jego Panem Cogito? Nie boisz się, że „starsi poeci” niechętnie na to spojrzą (casus Miłosza, którego chciano naśladować w dodatku do „Odry” i pani Urszula Kozioł się zdenerwowała)?
RR: „Grę” Herbertem rozpocząłem z okazji obchodów roku, któremu ten poeta patronował. Z założenia moje dwa teksty o Panu Cogito miały być wyłącznie konkursowe i szczęśliwie dla mnie oba coś wygrały. Uznałem, że wiersz „Pan Cogito i życie po śmierci” doskonale uzupełni tomik, będzie też ukłonem w stronę Zbigniewa Herberta, najbliższego mi polskiego poety współczesnego. W szerszym sensie wiersz ten opowiada o człowieku, który staje przed światem opuszczony przez swojego stwórcę. Uznałem, że Pan Cogito i Zbigniew Herbert to dobra metafora takiego opuszczenia. Jeśli chodzi o „starszych poetów” i ich chęci i niechęci, to jest to jakby poza mną. Kiedy rozmawiałem telefonicznie z żoną poety, panią Katarzyną Herbert, o „moim” Panu Cogito podczas audycji na antenie Radia Łódź będącej jednocześnie rozstrzygnięciem konkursu, który udało mi się wygrać, nie odniosłem wrażenia, żeby była zdenerwowana.
MB: „Łowienie spod lodu” wydaje się być manifestem – „nie wierzę poezji która zostawia po sobie jedynie popiół i puste butelki po wódce/ nie wierzę upozowanym rimbaudom” – to dość odważny pogląd, gdyż większość poetów (jak mi się wydaje) właśnie w to wierzy – to takie ukłucie w dość duże (pewne) środowisko – jakiś odezw?
RR: „Łowienie spod lodu” to zdecydowanie najbardziej znany i najszerzej komentowany z moich tekstów, ale czy manifestacyjny? Na pewno pisząc go nie miałem zamiaru tworzyć manifestu. W ogóle moje pisanie wyrasta w dużym stopniu z irytacji i zniechęcenia i „Łowienie spod lodu” jest tego wyrazem. Poezja to łowienie spod lodu, przynajmniej ja tak ją rozumiem – jako szukanie pod powierzchnią, po której lepiej lub gorzej wszyscy się ślizgamy. Chciałbym wierzyć, że jest coś pod tą powierzchnią właśnie, że warto szukać, że po wierszach autorów pozujących na nowych Rimbaudów, którzy wyważają dawno otwarte drzwi, opisują picie wódki i palenie papierosów bez żadnych intelektualnych konsekwencji zostaną jedynie puste butelki i popiół. Ale mogę się mylić. Coraz częściej odnoszę wrażenie, że osiadamy na intelektualnych mieliznach. Bardzo bliski jest mi pod tym względem wiersz Tadeusza Różewicza pt. „Żart patetyczny”, w którym pisze, że nie do potomnych kieruje swoje słowa, bo być może będą to potwory bez mózgu. Chciałbym wierzyć, że się myli. Natomiast jeśli chodzi o odzew, o który pytasz, to jedni wierzą, że nie wierzę, a inni nie wierzą, że nie wierzę takiej poezji czy takiemu środowisku. Tak już bywa z tekstami jednoznacznie opowiadającymi się za jakimś światopoglądem czy porządkiem estetycznym.
MB: To może rolą poety jest, aby tę „intelektualną mieliznę” pobudzić?
RR: Jestem przekonany, że każda wypowiedź artystyczna powinna pobudzać intelektualnie. Sztuka, która nie zmusza do myślenia jest jałowa.
MB: Skąd w ogóle takie „niepopularne” dziś tematy – tradycja, kultura, wiara? Jednak „barbarzyńców” jest teraz więcej.
RR: Naiwnie wierzę w tradycję i równie naiwnie wierzę w kulturę. A barbarzyńcy zawsze byli w większości. Gdyby jednak wierzyć, że większość ma zawsze rację, do dziś chodzilibyśmy po płaskiej ziemi opartej na dwóch żółwiach. Nie należy mylić prawdy z opinią większości, jak mawiał Jean Cocteau.
MB: Przedostatnie, tradycyjne pytanie – jakaś literacka anegdota?
RR: Skoro już wspomniałem Jeana Cocteau, przypomina mi się anegdota, kiedy artysta ten, będąc u szczytu popularności, wybrał się do swojego rodzinnego miasta chcąc sprawdzić jak bardzo jest tam poważany. Zaczepił przechodnia pytając, gdzie znajduje się dom, w którym urodził się Cocteau. Przechodzień odpowiedział pytaniem na pytanie: „Ale który Cocteau? Aptekarz czy sklepikarz?”.
MB: Na koniec jakieś rady dla początkujących autorów?
RR: Mieć dystans i robić swoje.
Biografia
Robert Rutkowski – (ur. 22 lutego 1978 r. w Łodzi); wydał trzy zbiory wierszy: Niezobowiązujący spacer po cmentarzu (Łódź 2002), Łowienie spod lodu (Rzeszów 2008) oraz Wyjście w ciemno (Łódź 2009). Publikował m.in. w „Akcencie”, „Czasie Kultury”, „Frazie”, „Kresach” i „Toposie”. Laureat kilku ogólnopolskich konkursów poetyckich. Jego wiersze tłumaczono na angielski i serbski. Mieszka w Łodzi.
Zobacz także:
– Izabela Kawczyńska – sylwetka poetki