RED – recenzja

Grupę RED uzupełniają znakomici aktorzy Morgan Freeman, który gra Joe Mathesona, starszego członka drużyny oraz John Malkovich, wcielający się w Marvina Boggsa. Niewątpliwie obsada jest największym atutem tego filmu. Bezcenne zobaczyć Johna Malkovicha w roli wietrzącego wszędzie zagrożenie agenta. Rozbraja jego tekst „idę po świnię” , przez kilkanaście minut zżymamy się ze śmiechu obserwując byłego agenta zróżową, pluszową świnią, która później okaże się bardzo przydatna. Momentów komicznych jest w filmie pełno, głównie za sprawą Mary-Louise Parker.
Postarzali agenci okazują się niezłymi macho. W każym momencie za ich sprawą wiele się dzieje. Z ekranu biją po oczach wielokrotne strzelanki i demolki. Chyba jeszcze na żadnym filmie nie widziałam tyle złużytych kul, dewizą RED jest chyba podziurkować cel jak ser.
Jeśli lubicie filmy akcji z zabarwieniem komediowym, to RED dla Was. Ja osobiście nie gustuję w takich kilmatach, ale mimo wszystko bawiłam się świetnie. Więć chyba jednak warto pójść do kina.
„zżymamy się ze śmiechu” – proponuję przed rozpoczęciem pisania recenzji opanować język polski w mowie i piśmie.