
Chwilowo bohater jest też lalką w krainie olbrzymów, kilka sekwencji z tej opowieści zasługuje na wyróżnienie. Ale ucieka stamtąd, aby stawić czoło generałowi Edwardowi. W tle oczywiście nie zabrakło tematu miłości. Guliver marzy o poderwaniu szefowej działu turystyki, a rękę księżniczki walczy dwóch konkurentów.
Film jest komedią o wolno dojrzewających mężczyznach i daleki jest od fabuły powieści Jonathana Swifta z XVIII wieku. Nie brakuje gagów i śmiesznych sytuacji, (bohater gasi pożar w pałacu króla Liliputów, sikając na niego), ale ostrzegam nie jest to humor największych lotów. Niestety dubbing wypada sztucznie. Całość ogląda się jak lekkostrawną komedię, po której w naszej umyśle nie zostaje nic szczególnego. Myślałam, że przynajmniej urzekną mnie piękne krajobrazy krainy Liliputów, niestety nic mnie nie zaskoczyło.