“Kiedy mnie potrzebujecie, ale tak naprawdę nie chcecie, to właśnie wtedy muszę z wami zostać. Kiedy chcecie, żebym została, ale już mnie nie potrzebujecie – wtedy muszę odejść”. To maksyma niani McPhee, która powraca na duży ekran po 4 latach przerwy, by ponownie stawić czoła niesfornym pociechom.
Pani Green, odkąd jej mąż Rory walczy na wojnie, sama musi zajmować się wychowaniem ich trójki dzieci: Normana, Megsie i Vincenta. Bardzo szybko przekonuje się, że rodzicielstwo w pojedynkę to ciężki orzech do zgryzienia. Ciągłe kłótnie i przepychanki dzieci, nad którymi matka nie potrafi zapanować, niemalże doprowadzają ją do załamania nerwowego.
Szwagier pani Green, który narobił długów grając w karty i niezwłocznie potrzebuje pieniędzy, chce skorzystać z nieobecności brata i namówić kobietę do sprzedania farmy, na co ona nie chce przystać. Oliwy do ognia dolewa przyjazd na wieś zamożnego i równie niesfornego jak pierworodni pani Green, kuzynostwa z Londynu: Cylii i Cyrila. Wychowane w dwóch skrajnie różnych środowiskach dzieci, od razu zaczynają toczyć ze sobą wojnę. Kiedy pani Green czuje się zupełnie bezradna wobec grupki małoletnich terrorystów, z pomocą przychodzi jej niania McPhee…
„Niania i wielkie bum” to świetna alternatywa dla tych, którzy chcieliby całą rodziną wybrać się do kina, a znudziły im się już ostentacyjnie proponowane przez wytwórnie filmy animowane. Tytułowa niania, w której rolę znakomicie wcieliła się Emma Thompson, już samym wyglądem budzi respekt. Wystająca górna jedynka, ogromna krosta na brodzie i nienaturalnie duży nos, to jej znaki rozpoznawcze. Dzięki pomocy magicznego kija, okiełznanie krnąbrnych dzieci nie stanowi dla niej większego problemu.
Produkcja w aspekcie moralizatorskim wypada znakomicie. Najmłodsi, dzięki pięciu lekcjom niani McPhee dowiedzą się, że nie wolno się bić, a także, że trzeba dzielić się z innymi, pomagać sobie, zawsze być dzielnym i nigdy nie tracić wiary. Może i fabuła nie jest zbyt skomplikowana ale też trudno domagać się wyszukanych rozwiązań w filmie dla dzieci. Dzięki wytężonej pracy kostiumologów i scenografów, udało się ukazać ogromną przepaść między biednymi dziećmi z prowincji, a rozkapryszonymi milionerami z metropolii.
Jedyną wadą filmu jest jego długość. Niecałe dwie godziny to zdecydowanie za dużo, jak na film dla młodych widzów.
Niania i wielkie bum
“Kiedy mnie potrzebujecie, ale tak naprawdę nie chcecie, to właśnie wtedy muszę z wami zostać. Kiedy chcecie, żebym została, ale już mnie nie potrzebujecie – wtedy muszę odejść”. To maksyma niani McPhee, która powraca na duży ekran po 4 latach przerwy, by ponownie stawić czoła niesfornym pociechom.
Pani Green, odkąd jej mąż Rory walczy na wojnie, sama musi zajmować się wychowaniem ich trójki dzieci: Normana, Megsie i Vincenta. Bardzo szybko przekonuje się, że rodzicielstwo w pojedynkę to ciężki orzech do zgryzienia. Ciągłe kłótnie i przepychanki dzieci, nad którymi matka nie potrafi zapanować, niemalże doprowadzają ją do załamania nerwowego. Szwagier pani Green, który narobił długów grając w karty i niezwłocznie potrzebuje pieniędzy, chce skorzystać z nieobecności brata i namówić kobietę do sprzedania farmy, na co ona nie chce przystać. Oliwy do ognia dolewa przyjazd na wieś zamożnego i równie niesfornego jak pierworodni pani Green, kuzynostwa z Londynu: Cylii i Cyrila. Wychowane w dwóch skrajnie różnych środowiskach dzieci, od razu zaczynają toczyć ze sobą wojnę. Kiedy pani Green czuje się zupełnie bezradna wobec grupki małoletnich terrorystów, z pomocą przychodzi jej niania McPhee…
„Niania i wielkie bum” to świetna alternatywa dla tych, którzy chcieliby całą rodziną wybrać się do kina, a znudziły im się już ostentacyjnie proponowane przez wytwórnie filmy animowane. Tytułowa niania, w której rolę znakomicie wcieliła się Emma Thompson, już samym wyglądem budzi respekt. Wystająca górna jedynka, ogromna krosta na brodzie i nienaturalnie duży nos, to jej znaki rozpoznawcze. Dzięki pomocy magicznego kija, okiełznanie krnąbrnych dzieci nie stanowi dla niej większego problemu.
Produkcja w aspekcie moralizatorskim wypada znakomicie. Najmłodsi, dzięki pięciu lekcjom niani McPhee dowiedzą się, że nie wolno się bić, a także, że trzeba dzielić się z innymi, pomagać sobie, zawsze być dzielnym i nigdy nie tracić wiary. Może i fabuła nie jest zbyt skomplikowana ale też trudno domagać się wyszukanych rozwiązań w filmie dla dzieci. Dzięki wytężonej pracy kostiumologów i scenografów, udało się ukazać ogromną przepaść między biednymi dziećmi z prowincji, a rozkapryszonymi milionerami z metropolii.
Jedyną wadą filmu jest jego długość. Niecałe dwie godziny to zdecydowanie za dużo, jak na film dla młodych widzów.
Nie zapomnij o najciekawszych premierach filmów. Więcej »
Informator
ABC każdego miłośnika filmu. Adresy, ceny biletów, itp. Więcej »
Polecamy
Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce. AkceptujRejectWięcej...
Polityka prywatności & Cookies
Privacy Overview
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these cookies, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are as essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may have an effect on your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Kocham Edwarda Cullena ,.!!!!!!
Sp Kasia ale poco mi to w życiu i kogo to obchodzi że kochasz Edwarda Cullena. 😮 a wogóle oglądałaś Zmierzch?
😥 😮 8) 😆 😉 😐 🙁 😥 🙄 😛 😥 😥 😕 :zzz :zzz