Nasza niania jest agentem – recenzja

Bob Ho to nudny sprzedawca, sąsiad Gillian wychowującej samotnie trójkę dzieci. Zbuntowaną Farren, przemądrzałego Iana, zakochaną w kolorze różowym Norę.
Tak naprawdę jednak Jackie Chan gra tajnego agenta, który właśnie zakończył ostatnią misję i udał się na emeryturę. Emeryturę, którą chce spędzić z Gillian. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie jej dzieci i ich niechęć do Boba. Były agent postanawia, pod nieobecność ukochanej, zaopiekować się dziećmi, aby przekonać je do siebie.
Nasza niania jest agentem to kolejna komedia z Chanem nie różniąca się praktycznie od poprzednich jego produkcji. Jackie nadal czasem jest fajtłapą, czasem wysportowanym bohaterem, którego wszyscy lubią (oprócz złych charakterów).
O tym filmie nie ma co się bardziej rozwodzić. Kto kocha aktora, który samemu wykonuje akrobacje na ekranie, pójdzie na „Nianię”, bo to rodzinne kino rozrywkowe dla wielbicieli jego umiejętności. Kto go nie trawi, lub nie ma jakiegoś „wewnętrznego musu” obejrzy za jakiś czas ten film w TV.
Zobacz także: