Nad morzem – recenzja
Kameralne kino zrealizowane w formie pseudodokumentu. Jednak to nie bohaterowie i historia są ważni, a otaczająca ich okolica.
Pod względem opowieści Nad morzem niewiele wnosi. Ona – mieszkanka Włoch i on – żyjący w okolicy rafy koralowej w Meksyku. Żyli ze sobą trzy i pół roku. Urodziło im się dziecko. Teraz są już osobno, a syn jedzie odwiedzić ojca.
Ojca, który swoje życie dzieli na poławianie ryb i skorupiaków, gotowane, jedzenie, spanie i pływanie.
W Nad morzem nie ma jakiejkolwiek zwrotu akcji, żadnego podniesienia ciśnienia. To paradokumentalna opowieść o pobycie nad morzem i… i nic więcej.
Dopiero końcowe napisy wyjaśniają sens tego filmu – meksykańska rafa koralowa jest zagrożona. Nad morzem po prostu pokazuje piękno flory i fauny tych terenów, a historia o ojcu i synu – to tylko nic nie wnoszący pretekst.
bardzooo interesujaca fabula…