Droga do raju – recenzja
Mimo otaczającego nas zła dobro zwycięży. Niezwykle pozytywny film o walce z przeciwnościami losu. Droga do raju zaskakuje bardzo mile, a do tego genialna Ilona Ostrowska w roli głównej.
Wciąż w jej życiu dzieje się „coś nie tak”. Ela martwi się o pracę, co chwilę któraś z jej znajomych zostają zwolnione. W dodatku umiera matka. Siostra, która przyjeżdża z wielkiej „Warszawki” zaczyna wykłócać się o pieniądze. i spadek po zmarłej Mirek dostaje zakażenia krwi i leży w szpitalu. Możliwe, że ktoś inny załamałby się, jednak Ostrowska gra bohaterkę pogodną, przyjacielską, prostoduszną. Po wizycie u Mirka w szpitalu wielu chorych zaczyna czuć się coraz lepiej. Mieszkańcy zaczynają odwiedzać Elę wierząc, że potrafi ona uzdrawiać.
To oczywiście tylko jeden z wielu wątków tej niezwykle sympatycznej opowieści o dobrych ludziach, którym żyje się raz źle, raz nieco lepiej. Malownicze Sudety jako krajobraz, w tle niezła muzyka polepszająca nastrój – Droga do raju to jedna z ciekawszych produkcji, która zawitała do naszych kin. Trzeba napisać, iż droga na duży ekran była dość kręta. Obraz nakręcono już w 2007 roku i poszukiwano dystrybutora. Znalazł się dopiero teraz i dobrze, bo warto zapoznać się z tą produkcją.
Czy widzowie przyjdą obejrzeć komedię obyczajową z Iloną Ostrowską i Przemysławem Sadowskim w rolach głównych? Dzień po premierze, kiedy obejrzałem film byłem jedyną osobą w sali kinowej. Trochę to smutno, bo Droga do raju jest obrazem kilkakrotnie ciekawszym od dominujących polskich produkcji typu Ciacho, czy też niezbyt wciągających poprzez słabe scenariusze Hel, czy Handlarz cudów. To kino z nieźle skonstruowaną wielowątkową fabułą przypominającą nieco obrazy Kolskiego czy Bromskiego. Taka polska odmiana kina brytjskiego znanego z Goło i wesoło, czy Orkiestry. Polecam, bo warto zanim zniknie z ekranu.
Przecież to nie Bieszczady tylko Sudety – mój prześliczny Wleń!
a to akurat dystrybutor podawał, gdzie akcja się dzieje
Wyśmienita rola Ilony. Widać jej kunszt aktorski. Film godny polecenia i obejrzenia, nie tylko ze wzg. na pieką Ostrowska.
Szkoda, ze kino świeciło pustkami:(