Amalia. Królowa Fado – recenzja

Film daleki jest od kontekstu historycznego, tylko w pierwiastkach śladowych poznajemy trudną sytuację mieszkańców Lizbony. Całość fabuły wypełnia postać Amalii, jej życie codzienne, relacje rodzinne, a przede wszystkim historia kariery muzycznej.
Muzyka w dużej mierze wypełnia i nadaje właściwy klimat tej opowieści biograficznej. Choć nie ukrywam, że ten gatunek muzyki przeznaczony jest dla znawców i koneserów tych pieśni. Po obejrzeniu całej projekcji, wysłuchaniu fragmentarycznych utworów z repertuaru Amalii, pozostał w moim umyśle i sercu jedynie smutek. Jedyny moment, w którym za zapartym tchem czekałam na rozwój wydarzeń, to końcowa scena oczekiwania na wynik badań głównej bohaterki.
Obraz Carlosa Coelho da Silvy jest nostalgiczną, smutną historią, z której można byłoby stworzyć kilka dobrych odcinków telenoweli. Zastanawiam się może kilka drobniejszych miniatur ożywiłoby tę fabułę, a uradowany widz nie musiałby przetrawić całej historii, w tak długim sensie. Film polecam wielbicielom muzyki fado, a także każdemu, kto ma ochotę poznać klimat tej oryginalnej, portugalskiej muzyki.
{jumi [media/reklama.htm]}