2 młode wina – recenzja

„2 młode wina” znowu zabierają nas na urokliwą, morawską prowincję. Honza po grzechach młodości zdaje się statkować. Wraz z piękną Klarą urzędują w starej winnicy dziadka. Podejmują się trudnego zadania wyprodukowania wina słomkowego, ale póki co bezskutecznie. Za to Jirka nadal podrywa panny w mieście, a jedna z nich zachodzi w ciążę. Ojcem wybranki jest zamożny biznesmen, który swoją córkę chciał przeznaczyć komuś na poziomie. Jednak za usilnymi namowami żony rozpoczyna poszukiwania Jirki. Wsiadają w terenówkę i jadą na Morawy Południowe, gdzie najprawdopodobniej zwiał przyszły zięć.
Tymczasem Jirka dociera do gospodarstwa przyjaciół i prosi ich o wikt i opierunek. Nie trzeba chyba mówić, że przyjazd chłopaka zmienia całkowicie życie właścicieli winnicy i całej zresztą okolicy. Honza i Jirka piją na umór, Klara jakoś to wytrzymuje, ale w końcu i ona wyjeżdża. Tymczasem na wsi pojawiają rodzice panny w stanie błogosławionym, policja, a także wynajęty po cichu przez biznesmena typek, który równie cicho ma zlikwidować Jirkę.
W „2 młodych winach” jest wszystko, czego potrzebuje widz w majowy czy czerwcowy weekend. Kapiące słońcem i winem krajobrazy czeskich Moraw, piękne, wyrozumiałe i wybaczające kobiety, dźwięk otwieranych butelek. Jednak w porównaniu z pierwowzorem mamy tu bardziej folder turystyczny, aniżeli zabawną komedię nawiązującą do najlepszych tradycji naszych południowych sąsiadów.
Celniejszym chyba zabiegiem byłoby skupienie się na charakterologicznej przemianie bohaterów. Honza musi stać się odpowiedzialnym gospodarzem i mężem, Jirka będzie miał dziecko. Ich wieloletnia przyjaźń też zmienia swoje oblicze. Baczna obserwacja przechodzenia bohaterów na stronę mądrości to podstawa klasyki czeskiej komedii. Tak było i u Jana Sveraka i u Jiriego Menzla. U mniej doświadczonego Vlada Lannego zdecydowanie tego wątku brakuje.
Nie można oprzeć się wrażeniu, że „Dwa młode wina” robione były na fali (bądź też strumieniu wina) sukcesu pierwszej części, co okupione zostało brakiem polotu i miałkimi, infantylnymi żartami. Nie zmienia to jednak faktu, że film ogląda się czasem przyjemnie i kąciki ust dość często unoszą się do góry. Kto wie, może to zasługa lejącego się litrami napoju i motywacji, co zrobić po wyjściu z kinowej sali?
Ludzi, wino i scenariusze filmowe dzieli wiele, ale łączy na pewno jedno – kiedyś dojrzewają. O głównych bohaterach „2 młodych win” możemy powiedzieć, że się ustatkowali. Również wino słomkowe w końcu powstało i zachwyciło biesiadników w końcowych scenach. Co do scenariusza jestem zdania, że przydałby mu się dłuższy okres leżakowania.